Nie jestem pewien, czy uda się trafnie podsumować wtorkowe spotkanie filmowo-dyskusyjne. Przypominam, że dotyczyło katastrofy smoleńskiej.
Z jednej strony, można rzec z pewnością, że jest satysfakcja, że zostały poruszone różne wątki. Praktycznie każdy wątek z "tagów" na plakacie został wspomniany. Rozmawialiśmy o podziale, ale i pojawiły się inne perspektywy, jak chociażby kwestia protokołu dyplomatycznego, ale i te związane z językiem, może nawet bardziej z psycholingwistyką, np. czy przymiotnik "polski" jest zawłaszczany przez jedną grupę, a przez drugą nie? I czy obie sądzą, że są "polskie"? Trudno podsumować te rozmowy, bo one dotykały wielu, naprawdę wielu kwestii. Nawet, wydawałoby się, wątki poboczne, jak praca dziennikarza wiążą się z tematem katastrofy. Innymi słowy, jest o czym mówić!
I tu właśnie dochodzimy do "drugiej strony". Czuć bowiem jakiś niedosyt, brak rozwinięcia niektórych perspektyw. Każda z nich jest godna uwagi. Właściwie, tak to oceniam, nasze spotkanie było świadectwem, że istnieje potrzeba rozmawiania o katastrofie smoleńskiej, że przychodzą młodzi ludzie i chcą pokazać swój punkt widzenia. Zaznaczam "młodzi ludzie", a nie uczestnicy wieców, których stereotyp lokuje w grupie wiekowej poprodukcyjnej. (Proszę tu nie dostrzegać dyskryminacji osób starszych). Ponadto, nasze spotkanie dowiodło, że patrzenie na 10 kwietnia jest na tyle zróżnicowane, wieloaspektowe, wielopłaszczyznowe, modnie ujmując, "interdyscyplinarne", że chyba, nieśmiało o tym napomknę, istnieje potrzeba zorganizowania większego wydarzenia. Być może jest to zadanie na przyszły rok akademicki.
Dlaczego takie potrzeby istnieją? Nie tylko dlatego, że każdy reprezentuje jakąś inną optykę, ale że wszyscy, którzy chcą o tym rozmawiać, potrzebują faktów, prawdy o tym, co zdarzyło się przed rokiem. Dostrzeżona została afiliacja partyjna tematu, ale wśród uczestników spotkania trudno było dostrzec, że mówią alternatywą, "wy nie macie racji, my tak". To dobry znak, sądzę.
A skoro takie potrzeby istnieją, są widoczne, zwerbalizowane, to, uważam, należy się nad nimi pochylić.
Oczywiście, dziękuję kolejny raz Kołu Naukowemu Historii Najnowszej za współorganizację. Dziękuję jednak przede wszystkim Uczestnikom, wytrwałym i mniej wytrwałym. :)
Michał Baluch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz